Wiersz ten pisałam w nocy 
z myślą o wszystkich dobrych, mądrych ziemskich istotach,
dla których dopiero śmierć ukazuje prawdę.
Prawdę, którą przyjąć nie umieli,
trzeba było cudu, aby wszystko to pojęli!
 
Całe życie w pocie czoła, dobrze, mądrze, sprawiedliwie,
lecz na  duszy zbyt odlegle,
aby pojąć życia głębię co z miłością jest związana.
Do poznania jest nam dana.
Tak mijały całe lata życia prostego człowieka,
który poza materią na nic innego nie czekał.
I nic, może oprócz utrudzenia na tej ziemi nie zaskoczy i nie zdziwi,
a tym bardziej nie zrozumie,
co mu jeszcze Niebo na Ziemi szykuje!
Więc dalej pracuje!
 
Nagle upada utrudzony, 
a ręce jego spoczęły w prochu ziemi, 
skąd też początek wzięły.
Już odchodził,
już dusza opuszczała ciało,
ale siła rozumu dopełniła swego i ujrzał cud,
którego dotąd nigdy pojąć nie był w stanie.
Proch ziemi z rąk jego wzbił się ku Niebu 
i stworzył iskrzący gwiazdozbiór,
by wkrótce jak krople rosy opaść na ziemię.
Oczyszczając przez to jego duszę
i naprawiając jego błędne mniemanie o cudach,
których wcześniej zrozumieć nie był w stanie.
 
Na jego oczach, 
z rosy powstał Anioł Jego o nieziemskiej urodzie!
Swym blaskiem, który otaczał całą ziemię osłonił serce człowieka,
a w ręce swe świetlane ujął Anioł zabłąkaną duszę ziemskiej istoty
i wlał uczucie prawdziwie Żywej Wody!
 
Ciepłem swym i z największą czułością 
przytulił tą duszę tak bardzo do siebie,
że wkrótce stali się jednością,
wzbogacając siebie nawzajem.
Stwarzając harmonię duszy,
zwaną Odwiecznym Rajem!

Wkrótce choć ciało zostało, ziemia przyjęła to co wydała,
a dusza dwóch Aniołów po promieniach świetlistych uleciała.
Ku Bogu i odtąd są już razem.
I nie rozdziela Ich już logika i rozumne działanie, 
bo cud jest tam,
gdzie miłość niczym nie jest skrępowana, 
żadną cyfrą czy literą - bo sama jest wspaniała!