Wszystko co się wydarzyło, 
snem mym ledwie było 
ale mam to przekonanie, 
że to cud był a nie spanie.
Widzę we śnie cud Anioła, 
co do siebie równych woła.
Lecz nie wszyscy potrafili unieść ciężar własnych skrzydeł..

I o pomoc prosząc grzecznie,
uśmiechali się serdecznie.

Dwóch najdalszych na bezdechu 
bieży ku nim już w pośpiechu,
a że długie suknie mieli 
wnet się o tym dowiedzieli!
I sznureczków cała masa,
ubaw powstał pierwsza klasa!

Pierwszy z drugim już leżeli, 
na nich szósty szereg w bieli
potem piąty i dziesiąty i tak wszyscy po kolei.
Tak na siebie się zsunęli!
Jeden nogę już podnosi,
aby ulżyć swemu bratu,
co go łechtał pod łopatką 
siódmym piórem z małą łatką.

A tu skrzydło odwinęło i z rozmachem przeleciało
jak bezwładne ,ciężkie ciało.
Swym impetem,niespodzianie
naruszyło uzębienie u braciszka w jasnej bieli,
co był z brzegu po kądzieli.
biedny sam nie wiedząc kiedy,
został sam bez zęba z przodu
i sepleni w każdym zdaniu, 
nawet w pieśni czy w bajaniu.
A że ząb to był tuż na przedzie
to i świszczy przy obiedzie.

Takiż to przypadek mamy 
u Anioła taka strata,
więc od wczoraj Ten Jego mość 
ciągle z boku przy mnie lata.
Bo to Anioł mi pisany,
bo podobne lgnie do siebie.
Tak i ja nie śpiewam pieśni, 
bo i zęby tracę przecie. 
Wszak to norma jest na świecie.

Drugi anioł dla bilansu,
chyba jeszcze z urodzenia,
szybki, zwinny i swawolny.
Podskakuje za swym bratem, 
za ochronę jest mu zatem!
Więc i ja już się nie lękam, 
bo te dwa Anioły ciągle czuję.
Przymykając ledwie oczy 
widzę obraz ten uroczy.

Jeden sepleniąc coś mi mówi,
a drugi przy tym podryguje.
Jednym zdaniem - wady brata tuszuje!
Ach moi kochani Anieli.
Jesteście jak moje sumienie
gdy ciągle się waha i wątpi czy mądrość miłości ustąpi?
Raz seplenię, gubię się i wątpię.
Lecz gdy moc ducha prawdy czuję, 
drugi Anioł mą drogę prostuje.

I dziękuję Wam -Istoty Bożej Miłości,
że Jesteście i utwierdzacie mą wiarę,
że człowiek ciągle się doskonali,
choć gubi się, to wraca, 
drogę odnajduje.
Gdy Boga w sercu ma
i ludzi jak siebie samego miłuje!